Niestety, znów się spóźniłem - przeprowadzki to suki i zabierają cały wolny czas. A tu trzeba coś rozładować, a tu trzeba coś posprzątać. Cholernie dużo roboty.
Na tapecie ląduje dziś trzeci album Johna Mayera Continuum. Do tego albumu mam szczególny sentyment, ponieważ to był jeden z pierwszych albumów, które kupiłem za pieniądze zarobione na koncertach i to był album, który był punktem zwrotnym (nie tylko w karierze JM) w moim odbieraniu muzyki. Ładne melodie, 'szeroko' brzmiąca muzyka - czego chcieć więcej?
Aż dziw, że z albumu wyszło tylko kilka singli - cały album na dobrą sprawę jest kopalnią hitów. Całe 48:34 minut świetnej muzyki. Dla tych którzy nie znają - zdecydowanie polecam!
Album otwiera Waiting for the World to Change - świetny numer, ładnie grające dzwonki z tyłu, gitary robią to, co trzeba - mjut, maliny i wspaniałość! Teraz mógłbym skończyć recenzję tej płyty - dla mnie to jest idealny popowy album - po dziś dzień nie słyszałem lepiej wyprodukowanego, zagranego, napisanego, wypromowanego albumu.
W tej recenzji jeszcze polecam Wam wszystkim czytającym to teraz DVD koncertowe Where The Light Is. Ponad dwie godziny muzyki live, podzielonej na trzy segmenty - po raz kolejny, nie znam lepszego koncertowego DVD niż to. Pod żadnym pozorem - nie oglądajcie go na youtube! (no, chyba że jest w jakości HD, to jeszcze jeszcze :)
Podsumowując, co znajdziemy z perełek na tym albumie? Fenomenalne, bluesowe Gravity; akustyczny Stop This Train (w którym Mayer gra tak, jakby jechał pociągiem. Albo coś...) i zamykający album I'm Gonna Find Another You. Niesamowicie soulowy, piękny numer - wyobrażam sobie, czy jakiś facet po zakończeniu związku ze swoją kobietą może powiedzieć (zaśpiewać) tak wspaniale jak Mayer.'
Moje małe, prywatne życzenie - kup mi ktoś bilet na koncert Mayera. Chociaż gra teraz country i jest truerootsmanem, to i tak chcę go cholernie usłyszeć na żywo. No bardzo chcę!
Ocena FTM: 5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz